- autor: Zawodnik-17, 2010-05-08 17:47
-
MKS Szczytno udowodnił po raz kolejny, że mecze grane u siebie nie zawsze im wychodzą. Tym razem nie było inaczej, MKS przegrał jeden z najważniejszych meczów sezonu, ulegli przyjezdnym z Barczewa 1:2...
Mecz był rozgrywany przy pięknej pogodzie, lecz na grząskim boisku (stan boiska był spowodowany wczorajszą ulewą). Piękna pogoda i główna płyta boiska nie przyniosła powodzenia MKSowi w starciu z Pisą.Od samego początku spotkania było widać przewagę gości. W około 20' minucie meczu padła pierwsza bramka dla Barczewa. Obrońcy wyraźnie zaspali przy ataku gości, przez co Dudziec musiał skapitulować. Jeszcze przed końcem meczu kapitalną akcję miał Rusiecki, który mógł z zamkniętymi oczami i z czuba zdobyć bramkę, lecz nie zdążył strzelić bo obrońca Pisy zdołał wybić mu piłkę z pod nogi. Do przerwy 0:1. Druga połowa była podobna do pierwszej, ponieważ Pisa Barczewo dalej pogrywała z zawodnikami MKSu co chciała. W 55' trener Kacak wprowadza napastnika Romana za obrońcę Turka, w celu szukania wyrównującej bramki. Dało to efekt w 63' minucie, Roman dostaje piłkę na 30 metrze, rozgląda się do kogo zagrać piłkę i decyduje się na wchodzącego Wnuka, ten strzela w długi słupek i piłka powoli wtacza się do bramki na 1:1. Taki wynik satysfakcjonował gospodarzy, bo przy takim wyniku MKS zostałby na pozycji lidera. No i? No i wystarczyło teraz obronić wynik do końca, czasu na obronę było dużo, ponad 15 minut. Do pewnego momentu było "dobrze" piłki aby dalej od bramki, ale przyszła 84' minuta, lewym skrzydłem wchodzi zawodnik Pisy, podaje do zawodnika za którym nie zdąrzył Miłek (zawodnik gości był na pozycji spalonej ale sędzia nie odgwizduje przewinienia) i strzelił na bramkę Dudźca ten niestety nie zdołał jej wybronić i weszła do siatki...
Już do końca wynik nie uległ zmianie. Jedyne co można powiedzieć o tym meczu to to, że MKS rozegrał jedno z najgorszych spotkań w tym sezonie.
Jeśli zawodnicy MKSu Szczytno myślą o wygraniu ligi, muszą wygrać wszystkie swoje mecze i liczyć na prawdziwy cud, żeby przeciwnikom powineła się noga...